
Zakaz fotografowania: jak to działa w praktyce?
W dniu kiedy publikuję ten tekst wypada - fanfary - dwumiesięcznica opublikowania w Dzienniku Ustaw idiotycznego rozporządzenia Kosiniaka-Kamysza. Wprawdzie weszło w życie po 14 dniach od ogłoszenia, a więc technicznie rzecz ujmując nie obowiązuje jeszcze pełnych dwóch miesięcy, ale - z drugiej strony - nigdzie nie jest napisane, że muszę kierować się jakimiś terminami, więc szybką analizę mediów robię właśnie teraz.
Port w Gdańsku
Zacznijmy może od zdjęcia tytułowego, bo to doprawdy osobliwy, żeby nie rzec: kuriozalny przypadek. Port w Gdańsku był jednym z pionierów implementacji nowego prawa w Polsce. Już 18 kwietnia, czyli dzień po wejściu przepisów w życie, na płotach otaczających teren portu pojawiły się tabliczki informujące o zakazie. Jak powiedziała Regina Stawnicka, rzecznika Portu, dla jednego z trójmiejskich portali:
Oznakowanie pojawi się m.in. na ogrodzeniach, w punktach newralgicznych oraz na samych obiektach - wszędzie tam, gdzie rejestrowanie obrazu może nieść potencjalne ryzyko. Szczególną uwagę zwrócono na bramy wjazdowe oraz rejony w pobliżu infrastruktury o strategicznym znaczeniu, jak terminale, systemy łączności czy urządzenia przeładunkowe.
Tabliczki tabliczkami, jednak co, gdy teren portu… jest stale transmitowany na żywo, na stronie samego Portu Gdańsk, ich własnym sprzętem? :) A dokładnie taka sytuacja miała miejsce, i w zasadzie ma miejsce nadal - na stronie PortGdansk.pl można łatwo znaleźć podstronę z odnośnikami do trzech kamer live. I, jeszcze do niedawna - grubo po wywieszeniu tabliczek - można było porobić sobie tyle zrzutów ekranu, ile tylko mroczna, pożądająca anarchii dusza pragnie.
A potem ktoś w zarządzie Portu temat przemyślał, i widok z kamer… ocenzurował. Aktualnie, po wejściu na dwie z trzech dostępnych kamer, większość obrazu (ta, która nie prezentuje wody lub nieba) jest ocenzurowana poprzez rozpikselowanie.
Gdybym był złośliwy, to w tym momencie zacząłbym się publicznie zastanawiać, czy aby administrator kamer posiada stosowne zgody od zarządcy; zauważmy bowiem, że ustawa zakazuje fotografowania - ewentualne dalsze ocenzurowanie widocznych obiektów nie ma żadnego znaczenia.
Zdjęcia z wakacji
No a jak już o Porcie Gdańsk mowa to nie mogę nie przytoczyć wspaniałej i bardzo pożytecznej społecznie akcji przeprowadzonej przez Stop Cham. Jak informują na swoim koncie na X,
nasz kolega zrobił rzecz straszną - ze słynnego mola w Brzeźnie wykonał zdjęcie Portu Gdańskiego, który jest oznaczony znakiem zakazu fotografowania!
Turysta po wykonaniu zdjęcia zabronionego na mocy art. 616a ustawy o obronie Ojczyzny, spisał oświadczenie o miejscu, dacie wykonania zdjęcia oraz świadomości, że jest to zabronione. Oświadczenie przesłał nam, a my przesłaliśmy je do @PomorskaPolicja wraz z zawiadomieniem o podejrzeniu popełnienia wykroczenia z art. 683a UoO.
Jest to, oczywiście, prowokacja, któej celem jest - jak wprost przyznają autorzy - spowodowanie kompromitacji i ośmieszenia państwa. Gorąco kibicuję inicjatywie, będę śledzić, a może i - jeśli okoliczności pozwolą - wybiorę się na rozprawę. Jestem mega ciekawy fikołków prawnych, jakie będą wyczyniane w tej sprawie.
Ośmieszymy Was, bo nasz kolega, z naszą pomocą, będzie sądzić się do samego końca przed wszystkimi instancjami, aż do Trybunału Konstytucyjnego (w ramach skargi konstytucyjnej), bo ten zakaz rodem ze stanu wojennego jest niezgodny z Konstytucją RP. Będzie zabawa i upadek resztek autorytetu władzy!
Podejmujecie rękawice? Każde kolejne posiedzenie sądu będzie upokorzeniem tego państwa z kartonu, zapewniamy. Czas na obywatelskie nieposłuszeństwo!
Zgoda na filmowanie?
Tutaj bardzo krótko: odsyłam do filmu na YouTube autorstwa @24plreporter, gdzie pięknie opisana jest absurdalność procedury występowania o jakiekolwiek zgody. Żeby było zabawniej, dowódca wspomnianej w filmie jednostki wojskowej nawet z rozpędu odmówił zgody na filmowanie mimo, że autor wysłał wniosek omyłkowo - bo jednostka ta nie jest (lub w momencie tworzenia materiału nie była) objęta zakazem :)
Kliknięcie w obrazek spowoduje załadowanie odtwarzacza YouTube.
Rozmaite absurdy zerżnięte od innych
Ten materiał nie mógłby zostać opublikowany (znaczy mógłby; ale nie powinien!) bez wspomnienia o dwóch twórcach, którzy w bardzo aktywny sposób śledzą i uwypuklają rozmaite absurdy związane m.in. z tym zakazem: Audyt Obywatelski oraz Służby i Obywatel. Dzięki im dwóm wiemy już (poniższe linki prowadzą do X oraz YouTube):
- że dla służb prawidłowym znakiem zakazu jest wydrukowany świstek, który nawet nie zbliża się do poprawnych wymiarów wskazanych w rozporządzeniu
- że wojsko w zasadzie nie potrzebuje mieć w ogóle zakazu a i tak próbuje go egzekwować
- że opisane w rozporządzeniu trzysta metrów będzie pewnie częściej umowne niż nie
- że tablice pojawiają się w centrach miast na obiektach zabytkowych
- że - oczywiście - tablice pojawiają się na obiektach cywilnych ; ciekawe kiedy pierwsze blokowiska?
- że - jakże inaczej - policja bardzo wybiórczo traktuje prawo .
A poza tym zachęcam do przejrzenia materiałów i wpisów obu panów - robią naprawdę dobrą robotę.
Co będzie dalej?
Więcej absurdów. Państwo, urzędy, służby - jestem w 100% pewien, że będą iść w zaparte. Obecnie, widząc w jakim kierunku zmierzamy politycznie, nie widzę najmniejszej szansy na wycofanie zakazu w perspektywie najbliższej, niestety i co najmniej, dekady. Jednocześnie przypuszczam, że moja predykcja z pierwszego tekstu o tym, jak bezsensowny jest to zakaz, stanie się prawdziwa: przepis będzie egzekwowany bardzo wybiórczo, i będzie pełnił wyłącznie rolę pałki na niepokornych obywateli. Pałki, którą będzie można uderzyć niemal każdego i wszędzie - im więcej będzie takich przypadków jak oznaczanie tabliczkami miejsc w centrach miast, tym bardziej wszyscy będziemy potencjalnymi złoczyńcami, których można w majestacie prawa pognębić… jeśli pan władza będzie akurat w takim nastroju.