Zdjęcie okładkowe dla Puszek nie gryzie - czyli o agresywnych rasach psów słów kilka

Puszek nie gryzie - czyli o agresywnych rasach psów słów kilka

Stan prawny tekstu:

Gdy ktoś chce posiadać broń palną, zazwyczaj (zostawmy na chwilę temat broni czarnoprochowej) musi pokonać serię administracyjnych przeszkód. Zdać egzamin, pokazać że zna przepisy i zasady (również w praktyce) bezpiecznego posługiwania się bronią, poddać się ocenie psychologicznej i lekarskiej, zapłacić, odczekać; gdy już się uda, przechowywanie i obchodzenie się z bronią podlega specjalnemu reżimowi, wymagana jest szafa pancerna, a w czasie transportu właściciel nie może z niej spuścić oka, nawet na kilka minut.

Nic dziwnego, broń w nieodpowiednich rękach to bardzo zły pomysł.

Ktoś, kto chce prowadzić samochód, również musi poddać się odpowiednim procedurom: odpowiednio regulowany kurs, badania lekarskie, egzamin na prawo jazdy teoretyczny, później praktyczny. Młody kierowca świeżo po egzaminie podlega pewnym ograniczeniom, jest też mocniej pilnowany - dużo szybciej może stracić swój “plastik” niż kierowca z większym stażem. Wymagania co do ludzi prowadzących pojazdy inne niż osobowe: autobusy, ciężarówki czy inne czołgi są jeszcze większe.

Nic dziwnego, ważący kilka ton rozpędzony pojazd w nieodpowiednich rękach to bardzo zły pomysł.

Ktoś, kto chce latać dronem innym niż najlżejsze zabawki, a w szczególności gdy chce to robić zawodowo, z wykorzystaniem czegoś większego (=cięższego), albo w specyficznych okolicznościach (np. w okolicy dużej grupy ludzi) musi przejść specjalne szkolenie i uzyskać kwalifikacje, każdy lot musi zgłosić, a w trakcie pilotażu - przestrzegać odpowiednich przepisów, ustalających gdzie można w ogóle latać i na jakich zasadach.

Nic dziwnego, nawet relatywnie lekki dron, powiedzmy pół kilograma, ale spadający nagle na kogoś z nieba, może dodatkowo z szybko obracającymi się jeszcze śmigłami, to śmiertelne zagrożenie; w rękach osoby niewyszkolonej to bardzo zły pomysł.

Ktoś, kto chce posiadać ważącą kilkadziesiąt kilogramów maszynę biologiczną, hodowaną i selekcjonowaną w przeszłości (i teraźniejszości zresztą też) do walki i nieustępliwości, która - gdy zacznie atakować - odpuszcza dopiero gdy ofiara nie żyje, a jej odpowiednie wyszkolenie wymaga bardzo doświadczonego opiekuna i niesłychanie łatwo jest w procesie szkolenia popełnić błąd, a w konsekwencji - wyhodować agresywną maszynę do zabijania… może to robić od ręki, bez pytania kogokolwiek o zgodę, bez jakichkolwiek kursów, licencji czy późniejszych kontroli.

Mowa oczywiście o Puszkach typu Bully XL, Pit Bull Terrier czy Amstaff.

Czy amstaffy i pitbulle są niebezpieczne?

Tak.

Tak, są.

Niezależnie od tego, co twierdzą hodowcy: że to psy rodzinne, że świetnie poddające się szkoleniu, że są miłe wobec dzieci, że są świetnymi kompanami. Może i są - gdy są właściwie ułożone, zrównoważone, dobrze wytrenowane, z odpowiednim rodowodem.

Są jednak dwa bardzo duże “ale”.

Po 1, olbrzymia wielkość tych psów (dane z IDZD) nie jest nabywana by być towarzyszem i kompanem dla małych dzieci z certyfikowanych hodowli, przez odpowiedzialnych opiekunów. Nabywane są przez rozmaitych sebków, dla których jest to rodzaj dowartościowania się, symbol statusu wśród podobnej jemu patologii, a jego jedyne metody “treningu” to kolczatka, szarpanie, pokrzykiwanie, ewentualnie bicie i wymuszanie uległości.

Po 2, większość takich psów nabywanych jest z bardzo wątpliwych hodowli, gdzie warunki socjalizacyjne są fatalne, szkolenia nie ma żadnego, a psy często są selekcjonowane pod kątem agresji czy tego jak bardzo pilnują swojego terytorium.

Dodajmy do tego, że mówimy o psach, które od samego swojego zarania były hodowane i selekcjonowane w celu uczestniczenia w walkach: z bykami i niedźwiedziami (!), a gdy zostało to zakazane - z innymi równie agresywnymi rasami psów. Okazy te mogą być niesamowicie łagodne - jednak gdy decydują się walczyć, to walczą do końca, co często kończy się tragicznie dla innych psów, dzieci i dorosłych - nierzadko właścicieli tychże kochanych piesków do towarzystwa.

I okej, rozumiem: jeśli znasz jakiegoś łagodnego niczym baranek pitbulla czy amstaffa, to mogą się tu pojawić wątpliwości. Ja sam znam przynajmniej dwa amstaffy, które są naprawdę dobrze ułożone, i przy których - generalnie - czułem się raczej bezpiecznie, i nie obawiałem się dopuścić do zabawy z nimi mojego szczura bojowego.

Jednak fakty pozostają faktami: to te rasy psów (i psy w typie tych ras; dalej, dla wygody, będę nazywał je pitbullowatymi) odpowiadają za olbrzymią większość ciężkich pogryzień, w tym śmiertelnych. Zaznaczam tutaj “ciężkich”; bo o ile zwykłe pogryzienia powodowane są częściej przez inne psy, o tyle - nie oszukujmy się - zazwyczaj w ich przypadku wystarczy kopnąć czy psiknąć gazem by atak zakończyć. Pitbulowate zaś potrafią atakować nawet kilkukrotnie postrzelone i nawet, gdy kilka osób próbuje je odciągnąć (ta waleczność ma swoją nazwę - gameness). Jest to wrodzona, genetyczna cecha charakteru, nie coś co zależy od wychowania czy miłości; można ją stłumić, ale nigdy całkowicie wyeliminować. I dlatego właśnie są tak niebezpieczne, i dlatego właśnie wyróżniają się z psiej populacji w sposób negatywny.

Pokazują to też statystyki. W zależności od miejsca i ujętego okresu liczby są różne - ale trendy właściwie identyczne. Pitbullowate odpowiadają za olbrzymią większość (60%+) ofiar śmiertelnych. Na drugim miejscu są rottweilery, potem (i mówimy w tym momencie już o pojedynczych procentach) owczarkach (niemieckich i nie tylko), huskych i wszystkich innych.

Dla przykładu, w USA w latach 2005-2019 pitbulle odpowiadały za 346 śmiertelnych ataków. [pdf] Rottweilery za 51; owczarki niemieckie - 22, amerykańskie bulldogi (które należą do tej samej kategorii psów o których piszę ten tekst) - 16.

Pitbullowate są niebezpieczne.

Co mówi prawo?

W Polsce mamy trzy główne akty prawne regulujące sytuację niebezpiecznych psów. Ustawę o Ochronie Zwierząt, Rozporządzenie MSWiA w sprawie wykazu ras psów uznawanych za agresywne oraz Kodeks Wykroczeń; a w sytuacjach drastycznych dochodzi jeszcze Kodeks Karny, choć z dość ogólnym przepisem, nie “celującym” konkretnie w psy.

Art. 10 Ustawy o Ochronie Zwierząt wskazuje, że prowadzenie hodowli lub utrzymywanie psa rasy uznawanej za agresywną wymaga zezwolenia od wójta, burmistrza lub prezydenta miasta. By dostać takie zezwolenie należy wykazać, że pies będzie trzymany (lub jest trzymany; prawo dopuszcza cofnięcie zezwolenia) w warunkach i w sposób, który nie zagraża ludziom ani innym zwierzętom. Jednocześnie nakłada na ministra właściwego do spraw administracji publicznej sporządzenie wykazu ras psów, które pod te regulacje wpadają.

Aktualny wykaz zawiera 11 ras:

  1. amerykański pit bull terrier;
  2. pies z Majorki (Perro de Presa Mallorquin)
  3. buldog amerykański;
  4. dog argentyński;
  5. pies kanaryjski (Perro de Presa Canario)
  6. tosa inu;
  7. rottweiler;
  8. akbash dog;
  9. anatolian karabash;
  10. moskiewski stróżujący;
  11. owczarek kaukaski.

i nie był aktualizowany od 2003 roku, sam jest zaś powtórzeniem 1:1 wykazu jeszcze z roku 1998.

Z Kodeksu Wykroczeń zaś interesuje nas głównie art. 77:

Art. 77. [Niezachowanie ostrożności przy trzymaniu zwierzęcia]

§ 1. Kto nie zachowuje zwykłych lub nakazanych środków ostrożności przy trzymaniu zwierzęcia, podlega karze ograniczenia wolności, grzywny do 1000 złotych albo karze nagany.

§ 2. Kto dopuszcza się czynu określonego w § 1 przy trzymaniu zwierzęcia, które swoim zachowaniem stwarza niebezpieczeństwo dla życia lub zdrowia człowieka, podlega karze ograniczenia wolności, grzywny albo karze nagany.

Trzy akty prawne, to i trzy główne problemy z nimi związane.

  1. Lista ras uznanych za niebezpieczne jest śmiesznie krótka. Co więcej, nie ma na nich większości pitbulowatych, poza samym amerykańskim pit bull terrierem, wymienionym notabene na pozycji numer 1. Amstaffa tam nie uświadczysz, wielu wariantów w rodzaju Bull Terrier (nie “Amerykański pit…”), American Bully, Bully XL, Staffordshire Bull Terrier itp. oczywiście również. A mając na uwadze statystyki, ujęcie pitbulowatych powinno być priorytetem.

  2. Problemem jest też to, że nasze przepisy posługują się bardzo sztywnym pojęciem rasy (a jednocześnie niedookreślonym - różne organizacje kynologiczne na świecie uznają różne rasy!). Jeśli pójdziesz do certyfikowanego hodowcy, i kupisz amerykańskiego pit bull terriera, musisz wystąpić o pozwolenie na jego utrzymywanie. Ale, jeśli kupisz (albo “adoptujesz” od nieznanego “hodowcy” za “odstępne” - czyli po prostu kupisz w pseudohodowli) psa w typie pitbulla, nie musisz nikogo o nic prosić. Nawet, jeśli ten pies będzie większy niż rasowy, bardziej niezrównoważony, a co z tego wynika, bardziej agresywny i bardziej nieustępliwy - pozwolenia żadnego nie trzeba, nikt nie musi też o tym wiedzieć.

  3. No i wreszcie śmieszna kara. Nieodpowiedzialna “opieka” nad psem-zabójcą to maksymalnie (!) 5 tysięcy złotych mandatu, przy czym znając łagodne podejście polskich sądów do wysokości kar, sprawca musiałby chyba spuszczać luzem hybrydę tygrysa bengalskiego z amstaffem w parku wśród dzieci, by załapać się na te pięć tysięcy. Do tematu kar jeszcze wrócę, bo zasługuje na osobne rozwinięcie.

Jak wygląda sytuacja ras niebezpiecznych na świecie?

UK

Na świecie sytuacja wygląda… różnie. Najsłynniejszym i najgłośniejszym w ostatnich miesiącach i latach przypadkiem jest oczywiście Wielka Brytania, gdzie niedawno zakazano posiadania psów o charakterystyce rasy Bully XL; tym samym dołączyły one do Pit Bull Terrierów, Tosa Inu, doga argentyńskiego i Fila Brasileiro. Posiadanie psa o cechach tych ras jest zakazane bez odpowiedniej zgody sądu; co do zasady takie zgody wydawane były tylko dla właścicieli psów którzy posiadali je w momencie wejścia zakazu w życie, uzyskanie zezwolenia na nowego psa jest ekstremalnie trudne.

Zaznaczyłem, że zakaz dotyczy psów o “cechach rasy”, a nie psów konkretnej rasy. Jak bowiem możemy przeczytać na brytyjskich stronach rządowych,

Whether your dog is a banned type depends on what it looks like, rather than its breed or name.

For example, if your dog matches many of the characteristics of a Pit Bull Terrier, it may be a banned type.

…nie jest istotne, czy pies jest konkretnie rasowy z rodowodem, a może jest mieszańcem; jeśli wygląda jak pitbull, prawdopodobnie będzie uznany za pitbulla. Policja ma prawo do konfiskaty takiego psa, a o jego dalszym losie (prawdopodobne uśpienie) decyduje sąd.

Francja

We Francji psy dzielone są na dwie, a de facto trzy, kategorie. Psy kategorii pierwszej to psy, których posiadanie wprawdzie nie jest zakazane, ale już import, sprzedaż czy hodowla - są. Psy tej kategorii muszą być obowiązkowo wysterylizowane, zawsze prowadzone na smyczy i w kagańcu, a dodatkowo nie mają wstępu do transportu publicznego, wielu miejsc publicznych, nie mogą podróżować też samolotami, nawet w luku bagażowym. Kategoria pierwsza dotyczy psów, które nie posiadają udokumentowanego rodowodu, i - znowu, istotne - ich cechy są zbliżone do pitbullowatych, Tosa Inu lub Mastiffa.

Kategoria druga to te same rasy co w kategorii pierwszej, ale - no właśnie - tutaj już rasy. Jeśli pies nie jest tylko “w typie”, ale może “się pochwalić” rodowodem, to znaczy że wpada w kategorię drugą. Wciąż mocno regulowaną: psy kategorii drugiej również muszą być zawsze na smyczy i w kagańcu, jednak nie obowiązują ich zakazy dotyczące miejsc publicznych czy transportu. Właściciele muszą obowiązkowo zaliczyć szkolenie z opieki nad agresywnymi psami i wykupić odszkodowanie od odpowiedzialności cywilnej, zaś sam pies podlega kontroli behawioralnej.

Kategoria de facto trzecia to wszystkie inne psy.

Niemcy

Prawo federalne (Verbringungs- und Einfuhrverbot von gefährlichen Hunden in das Inland) zakazuje importu i wwozu czterech ras:

  • Pit Bull Terrier
  • American Staffordshire Terrier
  • Staffordshire Bull Terrier
  • Bull Terrier

Dodatkowo, każdy land ma prawo ustalić swoje własne zasady i zakazy, z którego to prawa większość terytoriów faktycznie korzysta. Dla przykładu, Bawaria dorzuca do listy jeszcze psy rasy Bandog i Tosa Inu oraz psy o charakterystyce jednej z 13 ras walczących; jeśli pies jest “w typie” jednej z tych ras to domniemywa się, że jest tą właśnie rasą, i jego posiadanie jest nielegalne - chyba, że właściciel zdoła wykazać że tak nie jest.

Nielegalne wwiezienie lub posiadanie takiego psa karane jest wysokimi karami finansowymi, a nawet więzieniem.

Polska judykatura

Byłoby nieuczciwie, krytykując nasze przepisy, w tym momencie nie przytoczyć fragmentu orzeczenia Sądu Rejonowego Gdańsk-Południe (LEX nr 2134341):

amstaff nie [jest] psem rasy uznawanej za agresywną w rozumieniu Rozporządzenia Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji z dnia 28 kwietnia 2003 r. w sprawie wykazu ras psów uznawanych za agresywne (Dz. U. Nr 77, poz. 687), wydanego na podstawie ustawy o ochronie zwierząt. Niemniej jednak widoczne jest podobieństwo charakterów zachodzące pomiędzy psami tej rasy, a psami ras agresywnych, wymienionych w rozporządzeniu. Sam wygląd zwierzęcia budzi respekt, z tego powodu są one chętnie kupowane do odstraszenia potencjalnych agresorów. Natomiast materiały powszechnie dostępne w Internecie wprost wskazują, iż psy tej rasy są dynamiczne, odważne, energiczne, mają dużą potrzebę ruchu, są silne, muskularne i mają skłonność do bójek, gdyż pierwotnie były to psy hodowane do walk z innymi zwierzętami; podkreśla się także konieczność prawidłowego ułożenia psa od szczenięcia. Z tego powodu w doktrynie podnosi się, że nie budzi najmniejszych wątpliwości, że pies niebędący wprawdzie na liście zawartej w powyższym rozporządzeniu, ale wykazujący agresywność, taki jak amstaff, powinien być prowadzony w kagańcu i na smyczy (tak: W. Kotowski, Komentarz do art. 77 Kodeksu wykroczeń). Warto także zwrócić uwagę na ustawodawstwo innych krajów - w Wielkiej Brytanii istnieje zakaz posiadania oraz wwożenia american staffordshire terierów, a we Francji od 1999 r. posiadacze tych psów muszą zadeklarować, że je posiadają w merostwie miejsca zamieszkania, gdzie należy wypełnić stosowną deklarację, muszą także posiadać ubezpieczenie oraz wyprowadzać psy na smyczy i w pełnym, zamkniętym kagańcu. Wszystkie te uwagi prowadzą do wniosku, że każdy właściciel amstaffa powinien zdawać sobie sprawę z tego, że posiadanie tego zwierzęcia wiąże się z ponadprzeciętnym ryzykiem i w związku z tym należy przedsięwziąć wyższe środki ostrożności związane z jego wyprowadzaniem, aniżeli w przypadku innych psów, w szczególności wysoce pożądane byłoby trzymanie go w kagańcu.

Dodatkowo, sądy zdają się (czasem) rozumieć, że psy mogą być również użyte niemal w charakterze broni. Za Sądem Apelacyjnym w Lublinie (II AKa 306/02):

Pies określonej rasy (a więc wymieniony w rozporządzeniu Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji, z dnia 15 grudnia 1998 r. w sprawie wykazu ras psów uznawanych za agresywne oraz warunków wydawania zezwoleń na utrzymywanie psa takiej rasy - Dz. U. Nr 159, poz. 1051 ze zm.), a także oczywiście pies nie zaliczany wprawdzie do psów uznawanych za agresywne, ale który ze względu na swą dużą, silną budowę oraz takie cechy jak agresywność, zajadłość i nieustępliwość może być użyty jako środek do obezwładniania pokrzywdzonego, gdyż może spowodować, że ta osoba będzie bezwładna, bezsilna, pozbawiona swobody ruchów. Temu przecież ma służyć użycie środka obezwładniającego, a szczucie takiego psa to ewidentny przykład takiego właśnie działania.

Co w Polsce grozi właścicielowi agresywnego psa?

Niewiele. Nawet, gdy dojdzie do tragedii, nieodpowiedzialny opiekun może liczyć na stosunkowo łagodny wymiar kary. Oto kilka przykładów:

  1. Agresywne i wygłodniałe psy uciekły ze źle zabezpieczonej posesji, zagryzły 48-latka a następnie zaczęły go jeść. Jak opisywała w uzasadnieniu wyroku sędzia Bogusz-Patyra,

Ciało było rozczłonkowane, częściowo pozbawione tkanek i jak opisują funkcjonariusze policji, był to też makabryczny, straszny widok i straszne cierpienia pokrzywdzonego

Sędzia nie miała żadnej wątpliwości co do winy właściciela psów - który, nawiasem mówiąc, początkowo w ogóle kłamał, że żadnych takich psów nie ma. Dopiero gdy na jego posesji znalazły się świadectwa szczepień, przypomniał sobie jak było. W tym przypadku sędzia Bogusz-Patyra wyceniła okrutną śmierć człowieka na trzy lata więzienia. Postanowiła również podzielić się refleksją, że kara jest surowa, ale nie razi surowością.

  1. Dwa psy rasy american pitbull zagryzły 12-letniego chłopca. Właściciel nie miał na nie pozwolenia. Chłopiec w wyniku ataku doznał głębokich ran szyi, klatki piersiowej i twarzy. Zmarł kilka dni po ataku.

Mariusz S. ani w czasie śledztwa ani w czasie procesu nie przyznał się do zarzucanych mu czynów. Utrzymywał, że nie miał świadomości, iż jego psy mogłyby komuś zrobić krzywdę, a do tragedii doszło wskutek nieszczęśliwego splotu wydarzeń. Podkreślał, że bardzo żałuje tego co się stało.

W trakcie procesu wyszło na jaw, że - wbrew twierdzeniom oskarżonego - psy nie były “zawsze przyjazne”, a zdarzyło im się już pogryźć partnerkę mężczyzny, były też nieprzyjazne w stosunku do ofiar.

Sąd wymierzając karę Mariuszowi S. wziął pod uwagę zarówno to, że mężczyzna był już w przeszłości karany i nadal nie przestrzegał prawa trzymając groźne psy bez pozwolenia, ale także to, że oskarżony wyraził skruchę i przeprosił za to co się stało.

Trzy lata więzienia.

  1. Amstaff zaatakował i dotkliwie pogryzł dwójkę małych dzieci. Pies atakował tak wściekle, że nie dało się go odciągnąć; właściciel psa musiał go zabić nożem by powstrzymać atak.

Pogryziona przez psa dziewczynka doznała bardzo poważnych obrażeń ciała m.in. w postaci ran kąsanych na klatce piersiowej i barku, rozległej rany szarpanej w okolicy lewego oczodołu, a także wieloodłamowego złamania kości czołowej i jarzmowej, złamania obojczyka, kości ramiennej i przedramienia z porażeniem nerwu promieniowego; u chłopca stwierdzono natomiast rany kąsane głowy, twarzy, szyi i śluzówki wargi dolnej.

Oskarżony właściciel, Kamil G., odpowiadał przed sądem nie tylko za niedopilnowanie psa, ale również za znęcanie się nad najbliższymi:

Według sądu, Kamil G. znęcał się również, okresie od stycznia do listopada 2018 r., psychicznie i fizycznie nad swoją konkubiną, którą m.in. wyzywał, uderzał w głowę, dusił i kopał, a także – jeszcze przed wypadkiem - nad 3-letnim chłopcem, którego np. przywiązywał smyczą do ławki lub kaloryfera oraz psychicznie nad 8-miesieczną dziewczynką, swoją córką, w obecności której wszczynał awantury domowe.

Sąd wymierzył za wszystkie te czyny karę łączną. Bardzo surową - 2 lata i 9 miesięcy więzienia.

Nieco mniej drastyczne przypadki zazwyczaj kończą się zawiasami, nawet łagodniejszymi zawiasami, czasem warunkowym umorzeniem (wspaniały cytat z orzeczenia: Zachowanie Z. M. charakteryzowało się nieumyślnością, zarówno w zakresie stworzenia zagrożenia dla życia i zdrowia człowieka, jak i za następstwa tego zagrożenia. Do zdarzenia doszło w dzień świąteczny, kiedy rytm życia odbiega od codziennego i przyjąć należy, że otwarta brama prowadząca na podwórko była sytuacją wyjątkową (…)) albo wręcz jedynie mandatem.

Praktycznie wszystkie te przypadki traktowane są przez sądy jako narażenie na niebezpieczeństwo utraty życia bądź ciężkiego uszczerbku na zdrowiu (art. 160 KK).

Dawniej - zanim wgryzłem się w temat, i zapoznałem bliżej z tym, co według wielu sędziów znaczy “surowa kara” - niechętny byłbym komentować wyroki sądowe nacechowanymi emocjonalnie i wręcz populistycznymi zwrotami w rodzaju “skandaliczne”, “kpina”, “brak słów”. Dzisiaj nie mam takich oporów, a o specyficznym pojmowaniu surowości kary przez sądy jeszcze kiedyś napiszę.

Ale to, że nie mam takich oporów wcale nie znaczy, że tak napiszę. Bo problem nie jest akurat w tym przypadku w sądach, a raczej w przepisach. Polskie prawo jest zadziwiająco łagodne dla osób winnych (czy to przez sprawstwo czy to zaniechanie) śmierci innych, o ile tylko nie mówimy o bezspornym zabójstwie. Tak długo, jak oskarżony może się zasłonić dowolnym innym paragrafem, tak długo w zasadzie może być pewien, że dostanie maksymalnie kilka lat. Zabił samochodem? Pewnie będą zawiasy, zwłaszcza jak nie był pijany, a to był jego “pierwszy raz”. Jego pies zabił? No, 3 lata to surowa kara. Pobicie śmiertelne? Nie zamierzał zabić (a przynajmniej tak mówi), więc to nie zabójstwo… i tak dalej.

Potrzebne zmiany

Zmiany są konieczne, a rzeczywistość dostarcza przykładów do uzasadnienia właściwie w każdym tygodniu. Wystarczy poszukać w wyszukiwarce fraz typu “pitbul zagryzł”, “amstaff zaatakował” - materiału do analizy nie zabraknie. W większości ofiarami są inne psy (co nawiasem mówiąc powoduje zazwyczaj, że sprawa kończy się na niezbyt wysokim mandacie), ale wcale nie wyłącznie - jak pokazały zresztą przykłady wyżej.

No a skoro wołam o zmiany, to pozwolę sobie też zaproponować, jakie one powinny być. Może niekoniecznie konkretne zapisy, ale chociaż kierunek:

  1. Wprowadźmy do przepisów metodę oceny “typu rasy”, by mieszańce nie były furtką. Warto w tym miejscu zauważyć, że mamy w prawie przynajmniej jeden przykład, że gdy ustawodawca chce, to potrafi. Oto mamy art. 10 w Prawie Łowieckim, który mówi:

Hodowanie lub utrzymywanie chartów rasowych lub ich mieszańców wymaga zezwolenia starosty właściwego ze względu na miejsce prowadzenia ich hodowli lub utrzymywania, wydawanego na wniosek osoby zamierzającej prowadzić taką hodowlę lub utrzymywać takiego psa.

Okej, trzeba też jasno powiedzieć, że akurat ten przepis sam w sobie jest dość głupawy, i zapewne zasługuje na osobny artykuł - ale jak widać możliwe jest ujęcie “mieszańców” w akcie prawnym i świat się nie wali przez to.

  1. Weźmy przykład z UK i Francji. Z Francji, poprzez stworzenie kategorii; z UK, poprzez całkowite zakazanie niektórych typów ras. Mogłoby to wyglądać na przykład tak:
  • kategoria 1, najbardziej niebezpieczne zwierzęta, których hodowla, wwóz, posiadanie, rozmnażanie itp. itd. jest na terenie Polski całkowicie zakazana; tutaj pitbullowate, rottweilery.
  • kategoria 2, rasy potencjalnie agresywne i niebezpieczne, wymagające pozwolenia, obowiązkowego przeszkolenia właścicieli, wykupienia polisy OC, oceny behawiorystycznej; zakaz krzyżowania takich psów z innymi rasami, zakaz puszczania luzem, obowiązek kagańca poza posesją; tutaj bym widział pozostałe rasy z obecnej listy.
  • kategoria 3 - wszystkie pozostałe.

Wydaje się drastyczne - ale czy na pewno? Tego typu regulacja:

  • dąży do wyeliminowania najniebezpieczniejszych typów ras z Polski,
  • w przypadku innych ras niebezpiecznych ustanawia ramy, w jakich należy się poruszać by takie psy posiadać.

Tak, są one dość surowe, ale… wyłącznie w porównaniu do obecnego braku jakichkolwiek norm. Na początku tekstu przywołałem przykłady pozwolenia na broń, prawa jazdy czy latania dronami; dlaczego posiadanie niebezpiecznych psów nie miałoby się wiązać z pewnymi konkretnymi obowiązkami? Zwłaszcza, że nie ma tu nic szalonego. Pozwolenie - już w prawie jest. Obowiązkowe przeszkolenie - wydaje się, że ktoś kto chce mieć groźne zwierzę powinien z własnej woli i bardzo chętnie na takie szkolenia chodzić, dla swojego choćby bezpieczeństwa. Polisa OC - wymagana nawet do jazdy trabantem, chroni również właściciela. Ocena behawiorysty - mogłaby być połączona z obowiązkowym szkoleniem; jeśli pioes jest zrównoważony, nie ma się czego obawiać. Jeśli nie… no to chyba tym lepiej, że takiego psa zabiorą. Może nie będzie szpanu przed kumplami, ale osiedle odetchnie.

  1. Wprowadzenie przepisów karnych (przestępstwa, nie wykroczenia!) dla osób łamiących nowe zasady. Obecne przepisy są, jak widać po przykładach wyżej, groteskowe, i budzą bardziej złość, zażenowanie i frustrację, niż poczucie sprawiedliwości.

  2. Wprowadzenie przepisów przejściowych dla właścicieli psów kategorii 1 w dniu wejścia nowego prawa w życie: musieliby oni spełnić wymogi dla psów kategorii 2.

Docelowo uważam - i jest to moja opinia jako miłośnika psów, i właściciela dwóch czworonogów - że należy dążyć do wygaszenia ras pitbullowatych, przynajmniej na terenie Europy i Polski. Ich istnienie jest - po prostu - zbyt niebezpieczne (co pokazują statystyki! więc - drogi właścicielu Puszka - daruj sobie komentarze w stylu “…każdy pies…”, “…wina człowieka…” itp., masz przeciwko sobie matematykę), a przy tym nie oferują niczego, czego nie da się osiągnąć z użyciem prostszych w ułożeniu i bardziej zrównoważonych ras psów.

No chyba, że celem jest zastraszanie osiedla i budowa swojej prywatnej marki jako osiedlowego patusa - wtedy faktycznie, pitbulle oferują unikalne możliwości.