Niektóre komisariaty nie uznają nowelizacji zakazu fotografii.
Zakaz fotografowania może i został mocno okrojony i złagodzony w porównaniu do pierwotnej wersji, jednak to wcale nie znaczy, że zmiana ta została uniwersalnie zaakceptowana. W Szczecinie na przykład, najwyraźniej, nikt nie powiedział o tym policji.
Maciej przez swoją pasję wpadł w kłopoty. Najwyraźniej ktoś zauważył fotografa i zawiadomił policję. Na miejsce przyjechały dwa radiowozy.
-Zostaliśmy wylegitymowani, przeprowadzono kontrolę osobistą - relacjonuje kolejowy hobbysta. - Wytłumaczyłem, co tu robię, dlaczego, jak długo. Pokazałem dobrowolnie zdjęcia z ostatnich dwóch tygodni. To nie wystarczyło. Zostaliśmy zatrzymani i przewiezieni na komisariat w Dąbiu.
Tam policjantów zainteresowała jeszcze zawartość telefonu komórkowego hobbysty. Maciej próbował wyjaśnić, że nie zrobił nic złego, a już pewno nie złamał zapisów artykułu 616a Ustawy o obronie ojczyzny.
(…)
Twierdzi, że prosił funkcjonariuszy o sprawdzenie aktualnego brzmienia artykułu 616a. W odpowiedzi miał usłyszeć, że jeśli dobrowolnie nie wyda telefonu i karty pamięci z aparatu fotograficznego, zostaną wobec niego użyte “środki przymusu bezpośredniego”.
Maciej nie chciał się szarpać. Wydał żądane rzeczy.
-Następnie pojechaliśmy do mojego miejsca zamieszkania, gdzie musiałem oddać dysk ze zdjęciami - relacjonuje fotograf. - Po wszystkim wróciliśmy na komendę, zostałem przesłuchany, dopełniliśmy innych formalności. Dopiero wtedy wypuszczono mnie.
Wspaniała sprawa, która jest świetną ilustracją tego, jak mogłoby wyglądać nasze życie pod rządami pierwotnie uchwalonego zakazu (przypominam: przez niemal wszystkie partie ówczesnej kadencji sejmu! Przeciw był dosłownie jeden poseł!) gdyby służby miały z jakiegoś powodu ochotę pokazać swoją sprawczość.
Kajdanki, zatrzymanie, przeszukanie, i to bez nakazu, zatrzymanie sprzętu (jak sądzę również bez nakazu, czyli zapewne w trybie tzw. “na legitymację”), groźby użycia środków przymusu bezpośredniego w razie braku współpracy…
Ale tak sobie myślę, że ten przypadek nawet mniej mówi o zakazie foto jako takim, a dużo więcej - o standardach policji z tego konkretnego posterunku w Szczecinie. Ilość nadużycia uprawnień i wprost łamania prawa, w tym bardzo podstawowych zasad ustrojowych, jest wręcz niesamowita.
Ciekawe, czy policjanci tam grożą każdemu podejrzanemu, że jak nie zacznie mówić i dostarczać dowodów na samego siebie, to dostanie pałką po nerach?
Pokrzywdzony w tej sprawie złożył oczywiście skargę na działania funkcjonariuszy. Szkoda tylko, że w Polsce ta instytucja jest de facto fikcją; nawet jeśli sąd uzna, że zatrzymanie było nieprawidłowe, to w praktyce policjantów nie spotka żadna lub prawie żadna przykrość. A powinna - przy tak rażącym naruszeniu prawa jak miało miejsce w tej sytuacji oczekiwałbym, że wszyscy zaangażowani funkcjonariusze pożegnają się z mundurem.
Święta idą, pomarzyć można :)