O stronie

Dzielnie walczymy, by produkować więcej, więcej i coraz więcej nowego prawa. Wprawdzie w zeszłym roku (2024) uchwalono najmniej nowych regulacji od 2008 roku , ale mówimy wciąż o zatrważającej ilości ponad 14 tysięcy stron przepisów, regulacji, zakazów, nakazów i innego rodzaju norm. Jest to ilość absolutnie szalona, która de facto uniemożliwia pozostawanie na bieżąco ze wszelkimi zmianami nawet specjalistom - nie mówiąc o zwykłych obywatelach, którzy nie zarabiają na chleb paragrafami.

Oczywiście byłoby populizmem stwierdzić, że ustawy powinny być maksymalnie jednokartkowe, i do tego zawsze wystarczająco jasno napisane, by zrozumiał je 72-letni, ledwo piśmienny rolnik z Podlasia. Czasem tak się nie da. Prawo nierzadko reguluje tematy, które są same w sobie skomplikowane, czasem mocno zniuansowane lub bardzo szerokie, których sprowadzenie do kilku ogólnych zdań takiej "prostej" ustawy wywołałoby tylko chaos.

Jednak nie ma co się oszukiwać, na przestrzeni lat i dekad, w Polsce dorobiliśmy się mnóstwa przepisów, które są skomplikowane nie dlatego że muszą, a dlatego że... tak wyszło. Mamy mnóstwo przepisów głupiutkich, głupich, idiotycznych, kretyńskich i debilnych. Mamy niestety mnóstwo absurdów, nierzadko traktowanych jako nienaruszalne, których lepiej nie tykać, a tak po prawdzie to po co, od lat tak jest, więc po co to zmieniać?

I to jest to, o czym będę pisać. Czasem krótkie ranty, czasem długie analizy. Czasami będzie na poważnie, czasami za komentarz posłuży mem; czasem będę pisał raz dziennie, a czasem raz na miesiąc. Co mogę obiecać to to, że nic nie będę obiecywał; zobaczymy jak wyjdzie.